niedziela, 19 października 2014

Panierowany ser Danusi (Kłamczucha M. Musierowicz)

Kocham książki. Pochłaniam je w ilościach hurtowych od najmłodszych lat. Czytam w każdych okolicznościach - jadąc autobusem, spacerując, na zajęciach, w łóżku, w kuchni, w wannie - podczas każdej czynności, która nie pochłania mojej całkowitej uwagi. Często czytam przy jedzeniu, często też jem przy czytaniu.
Rozpoczynając studia odkryłam w sobie również miłość do gotowania. A że książki są moją inspiracją we wszystkich życiowych kategoriach, z kulinariami też nie jest inaczej.


Już pierwszy raz czytając Kłamczuchę Musierowicz (dawno, dawno temu) usiłowałam odtworzyć przysmak Danusi, jednak skutki tego wyczynu nie były zbyt imponujące. Tym razem korzystając z serka pleśniowego i ciasta pozostałego do panierowania krążków cebulowych efekty uzyskałam zdecydowanie lepsze. Lecz nie jest to na pewno ostatnie moje starcie z tym daniem.



Składniki:
ser camembert
jajko
szklanka mąki (+ do obtoczenia)
1/2 szklanki mleka
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
sól
bułka tarta

Jajko, mleko, mąkę, proszek i sól mieszamy razem. Ser kroimy w dość cienkie paski. Obtaczamy w mące (żeby ciasto lepiej się trzymało), następnie w cieście i na końcu w bułce tartej. Smażyć na patelni, kłaść na rozgrzany już tłuszcz, z obu stron, do mocnego zarumienienia.
Polecam jeść od razu - wtedy jest najlepszy, najbliższy Danusiowemu ideałowi.






W kuchni pachniało smakowicie. Aniela weszła tam energicznie i ujrzała Pawełka w kapciach i podkoszulku siedzącego za stołem kuchennym jak stary małżonek i pojadającego panierowane, wonne plastry żółtego sera - danie, które było niejednokrotnie przedmiotem przechwałek poetki i miało stanowić ponoć jej specjalność kulinarną. Mina Pawełka - sam zachwyt i ciamkające smakoszostwo - świadczyła, że przechwałki Danuty nie były bezpodstawne.

Nie można powiedzieć, żeby Paweł grzeszył delikatnością uczuć i wyobraźnią. Absolutnie nieświadom irytującego widoku, jaki sobą stanowił dla Anieli, uśmiechnął się do niej z dziecinną ufnością i odkroiwszy spory kawałek ciągnącego się sera, wraził sobie ów smakołyk do paszczęki, nie zapominając uprzednio posypać go utartą gałką muszkatołową.

Danusia, której hippisoidalna uroda stanowiła rażący kontrast z figlarnym fartuszkiem, jakim była opasana, oparła się biodrem o piecyk i z miną zblazowanej specjalistki smażyła następny plaster, dopytując się ostentacyjnie, czy Pawełkowi aby smakuje. On, z miną pełną błogości, przytaknął.

Osiemdziesiąt procent jego uczuć i uwagi pochłaniało w tej chwili cudo na talerzu. Pozostałe dwadzieścia procent dzielił między następną porcję sera, smażoną właśnie na patelni, a dwie dziewczyny znajdujące się w pomieszczeniu kuchennym, w którym to jednakże podziale zwyciężał ser.

„Obrzydły żarłok” - wściekła się Aniela, która spodziewała się zastać dziś Pawełka nieco przynajmniej romantycznie nastrojonego, Przy okazji przypomniało jej się, co Tosia mówiła o najkrótszej drodze do serca mężczyzny. Miała ona - zdaniem tej doświadczonej mężatki - prowadzić przez żołądek i w tym momencie Aniela nie była już tak skłonna do wyśmiewania tej opinii.
 Małgorzata Musierowicz Kłamczucha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz